6. Moc wołania – czyli o uwielbieniu i Niedzieli Palmowej

„Krzyż to jest brama Pana, jeśli chcesz przez nią wejdź.
Zbliżmy się do ołtarza, Bogu oddajmy cześć.”

Zastanawiając się jak zacząć ten artykuł, usłyszałam w głowie właśnie te słowa. Jest to fragment  jednej z moich ulubionych pieśni religijnych, śpiewanych w okresie wielkanocnym. Pierwszy raz usłyszałam ją na dziedzińcu uczelni podczas wielkanocnego uwielbienia, Jej treść jest głęboka i od razu wyryła się w mym sercu. Dostałam odpowiedź. Wiem, już do czego Pan nas wzywa. Tylko czy starczy nam do tego odwagi?

Właśnie rozpoczynamy Wielki Tydzień, najważniejszy czas w całym roku. Dzisiejsza Niedziela zwana Niedzielą Palmową jest Niedzielą Męki Pańskiej. Liturgia dnia dzisiejszego rozpoczyna się procesją z palmami i odczytaniem Ewangelii o wjeździe Jezusa do Jerozolimy. Celebrans w tym dniu zakłada czerwone szaty liturgiczne symbolizujące męczeństwo. Procesja zaś ma charakter triumfalny. Jezus Chrystus wkracza jako Król. Jednak kluczowym momentem liturgii  w tym dniu jest uroczyście śpiewana lub czytana Męka Pańska. Ma to bardzo głęboki wymiar. Pięknie go obrazował dawny Polski zwyczaj. Celebrans idący na czele procesji wychodził przed kościół. Trzykrotnie pukał do zamkniętych drzwi świątyni, które wówczas się otwierały. Kapłan wraz z wiernymi wchodził do wnętrza kościoła aby uroczyście sprawować Eucharystię. Był to wymowny symbol, że Męka Zbawiciela na krzyżu otworzyła nam bramy do nieba.

Dzisiaj możemy odczuć jak radość spotkania żywego Chrystusa spotyka się zadumą Wielkiego Piątku w bardzo widoczny sposób. Ci sami ludzie, którzy wielbili Boga podczas wjazdu Jezusa do Jerozolimy, chwile później wołali: Na krzyż z Nim! Ukrzyżuj Go! Czy my, ty i ja, często tak właśnie nie postępujemy? Czy nadal jeszcze nie próbujemy służyć dwóm panom, dwóm sprawom? Czy nasze codzienne życie jest na chwałę Boga? Czy może wciąż jeszcze skazujemy Go na śmierć? Czy określiliśmy się jednoznacznie z kim trzymamy? Bo widzisz tutaj nie ma drogi pośrodku. Albo jesteś z Jezusem, gotowy pójść z Nim aż na krzyż, albo trzymasz z diabłem.

DWIE DROGI – KTÓRĄ WYBIERASZ?

Chrystus nie obiecuje, że będzie łatwo, ale Jego droga jest drogą miłości. Drogą, która przez krzyż prowadzi do życia. Szatana droga wydaje się łatwa, lekka i przyjemna, ale jest pozbawiona miłości i prowadzi do śmierci wiecznej. Diabeł nie kocha ludzi. On nas nienawidzi. To z zazdrości o człowieka stał się tym kim jest. Z nienawiści do ludzi, chce nam wmówić, że nic Boga nie obchodzimy, że nas nie kocha i że to całe zło na świecie to właśnie Bóg sprowadził. Tylko wiesz, Zły jest ojcem kłamstwa. A jego największym sukcesem jest to, że tak wielu ludziom wmówił, ze diabła nie ma, że to taki śmieszny stworek z czerwonymi rogami i zawadiackim ogonkiem. Tylko, że ten stworek jest sprytny i Cię zniszczy jeśli nie będziesz z Bogiem trzymał.

Wystarczy rozglądnąć się dookoła, aby zobaczyć na własne oczy jak wiele zła się dzieje na świecie. Jak wielu ludziom brakuje miłości. Jak wiele zła i dramatów ludzkich wynika z braku miłości. Nawet te protesty czarny i biały, aborcja w takim czy takim przypadku, prawo do wybory czy prawo do życia, to tak na prawdę pytanie o miłość. O to czy potrafię kochać ponad wszystko? Czy w imię miłości jestem w stanie dać z siebie wszystko? Ile mogę poświęcić dla miłości? Czy z miłości jestem w stanie zrezygnować z siebie, z moich marzeń i planów? Rodzicielstwo nawet w przypadku dzieci zdrowych to ciągłe poświęcanie siebie, dawanie siebie w miłości. To nieprzespane noce, zimna kawa, ciągłe sprzątanie, gotowanie, częste wizyty u lekarzy, i długo by tu jeszcze wymieniać. Ale tylko jeśli się na prawdę kocha, to mimo zmęczenia jest się całym dla tych dzieci. Tak, każda sytuacja jest inna, ale w każdej z nich, nawet tej najbardziej skomplikowanej u podłoża dylematów stoi fundamentalne pytanie o miłość. Miłość małżeńska to wspieranie się, szczególnie w trudnych momentach. To branie odpowiedzialności za drugą osobę, to ciągła praca nad sobą samym, ciągła walka z egoizmem. Miłość nigdy nie idzie na łatwiznę. Miłość każde cierpienie zamienia w radość.

Czy my chrześcijanie możemy, więc milczeć w dzisiejszych czasach? Czy mamy się chować po domach i kościołach, jak zalęknieni Apostołowie, zaraz po śmierci Nauczyciela, bojąc się o własne życie? Czy lęk przed ośmieszeniem, utratą godności ma nas blokować przed głoszeniem innym bożej chwały i miłości? Czy z troski o swój wizerunek społeczny możemy milczeć na temat szalejącego zła?

Otóż Nie. Są takie wydarzenia, takie sytuacje, kiedy Duch Święty wyraźnie nakazuje nam wołać . Mogą to być okrzyki  radości, zwycięstwa uwielbienia, ale mogą też być okrzyki wojenne, lub wołanie o pomoc. Tutaj z pomocą przychodzi nam Biblia. W Księdze Izajasza czytamy;

Jak bohater posuwa się Pan,
i jak wojownik pobudza waleczność;
rzuca hasło, okrzyk wydaje wojenny,
góruje męstwem nad nieprzyjaciółmi.

MOC UWIELBIENIA I WOŁANIA

Tocząc duchową walkę, kiedy wołamy z Panem jednym głosem dzieją się cuda, mają miejsce uzdrowienia i uwolnienia.

  • Mury Jerycha runęły, kiedy Jozue i cały naród Izraela pokładając ufność w Słowo Pana w odpowiednim momencie jednym głosem krzyczał (Jozue 6, 20).
  • Pan doprowadził do zwycięstwa wojsko Gedeona, gdy jego armia jednym głosem zawołała: Za pana i za Gedeona! ( Sdz 7,20)
  • Elżbieta podczas nawiedzenia napełniona Duchem Świętym wykrzyczała słowa, które do dziś codziennie odmawiamy w pozdrowieniu Anielskim Błogosławiona jesteś  między niewiastami i błogosławiony owoc Twojego łona? (Łk 1, 39-45)
  • Maryja pełna Ducha wyśpiewała swoją pieśń uwielbienia – Magnificat.(Łk 1, 46-56)
  • Piotr tonąc zawołał: Jezu ratuj! I otrzymał ratunek (Mt 10,30-31)
  • Ślepiec Bartymeusz niestrudzenie wołał do Jezusa, aż otrzymał uzdrowienie. (Mk 10, 47-48)
  • Dziesięciu trędowatych głośno wołających: Jezusie Mistrzu, ulituj się nad nami, otrzymało uzdrowienie. Zaś Samarytanin, który wrócił, aby podziękować i wielbił Boga donośnie wołając otrzymał podwójna porcję – uzdrowienie i zbawienie (Łk 17,13-15)
  • W Betanii Jezus zawołał donośnie: Łazarzu, wyjdź na zewnątrz! I wyszedł zmarły od trzech dni. (Łk 1, 41-42)

 

Cuda, które znamy z Biblii nie przestały się dziać wraz z ostatnimi kartami Pisma Świętego. Był czas Boga Ojca, był czas Jezusa Syna Bożego. Teraz jest czas Ducha Świętego. Pozwólmy Mu działać! Nie bójcie się wołać do Pana, w każdej sytuacji! Niech całe wasze życie będzie na Bożą chwałę. Jak się modlicie, wołajcie wytrwale i głośno i pozwólcie, aby Pan dał wam wszystko, cokolwiek potrzebujecie. Może uważasz, że Stwórca dał nam rozum i lekarzy, więc z tego masz korzystać, a nie zawracać Mu głowę stanem swojego zdrowia. Tylko, że Bóg właśnie tego chce. Owszem, mamy korzystać z dobra jakim jest współczesna medycyna. Ale mamy też wołać do Boga: Ratuj, uzdrawiaj, Ty Panie jesteś moim lekarzem. Wierzę, że możesz mnie uzdrowić! Masz modlić się nie tylko w ciężkich sytuacjach, ale także w zwykłych codziennych trudach. WOŁAJ DO BOGA JAK DZIECKO DO OJCA, DO SKUTKU! A Bóg obdarzy cię swoim błogosławieństwem. Czasem zadziała bezpośrednio. Innym razem, przez ludzi, których ci pośle. Ostatnio dość modne stało się pytanie ludzi na Facebook o polecenie dobrego lekarza, stolarza, malarza, mechanika itd. A może warto zacząć poszukiwania od poproszenia o radę Ducha Świętego?

Zawsze jak mam jakiś problem z chłopcami, nie mogę poradzić sobie z ich emocjami, albo po prostu mają problem z zaśnięciem, wzywam pomocy Aniołów Stróżów, Świętych Patronów, nawet Michała Archanioła. Mówię Mu: Z diabłem walczysz to i dziecko uśpić mi pomożesz. Zawsze działa. Bóg nam ich posłał by nam pomagali dojść do Nieba, więc korzystajmy z tej pomocy. Jak grzeszymy, to się nie wstydzimy, ale jak trzeba poprosić Niebiosa o pomoc, to mamy opory! Czas najwyższy to zmienić! Nie bójmy się wołać do Pana w każdej sytuacji w jakiej jesteśmy. Ale przede wszystkim zacznijmy wreszcie wielbić Boga, bo tylko postawa dziękczynienia i uwielbienia otwiera nas na bożą miłość i pozwala Panu działać w nas z mocą. Właśnie teraz Pan wzywa nas do przemiany serca, do otwarcia się na Jego uzdrawiająca miłość. Niech nasza codzienna modlitwa, będzie przede wszystkim uwielbieniem Pana.  Wejdźmy w ten Wielki Tydzień z sercem pełnym wdzięczności i uwielbienia dla Boga, dla Jego miłości, dla tego, co dla nas uczynił.

Jestem tu, by wielbić, by oddawać chwałę,
jestem tu, by wyznać: to mój Bóg.
dobry i łaskawy, cały tak wspaniały,
ponad wszystko cenny dla mnie jest.

I niczym nie odpłacę się
za miłość Twą i za Twój Krzyż!

Kiedy wychwalamy Boga, kiedy wykrzykujemy Imię Jezusa, w niewidzialnym świecie dzieją się wielkie rzeczy. Imię JEZUS to klucz do bramy nieba. Na dźwięk tego imienia na kolana pada każde stworzenie niebieskie, ziemskie i podziemne (Flp 2,9). Wszyscy nasi duchowi wrogowie muszą ustąpić. Wszelkie dziadostwo, które w pięknym opakowaniu zły próbuje nam wcisnąć, musi ustąpić miejsca bożej chwale. Dość milczenia o o tym jak miesza nam w życiu szatan! Dość milczenia o Jezusie Chrystusie, który go pokonał!

Zbliżał się już do zboczy Góry Oliwnej, kiedy całe mnóstwo uczniów poczęło wielbić radośnie Boga za wszystkie cuda, które widzieli. I wołali głośno:«Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie. Pokój w niebie i chwała na wysokościach».
Lecz niektórzy faryzeusze spośród tłumu rzekli do Niego: «Nauczycielu, zabroń tego swoim uczniom!»  Odrzekł: «Powiadam wam: Jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą».

Pragnę Ci dziś powiedzieć, że Jezus Chrystus wzywa Ciebie, właśnie Ciebie, dzisiaj, nie jutro, pojutrze, za rok, ale dzisiaj do Wielkiego Uwielbiania Boga. Wzywa Cię, abyś całemu światu swoim życiem, swoją miłością, wołał, że Bóg nie umarł! Że Żyje i jest Królem, który przychodzi, by dać światu swą miłość i pokój.

Czy pozwolimy, aby zamiast nas, kamienie zaczęły wołać?

Najwyższa pora, aby Lud Boży powstał z kolan i zaczął wykrzykiwać chwałę Boga. Ludzie krzyczący podczas meczu piłki nożnej są wprost przepełnieni godnością. Nagle nie patrzą na innych, nie zastanawiają się co sobie o nich pomyślą, wiwatują, dopingują, radują się. Pozbądźmy się uprzedzeń. Nie bójmy się ośmieszyć, wygłupić dla Jezusa!. To jest okrzyk zwycięstwa!

Szczególnie Was drodzy kapłani, Chrystus dzisiaj wzywa, nie bądźcie jak faryzeusze, skupieni tylko na formach i teologicznych dysputach. Są one potrzebne i miłe, Bogu. Jednak pamiętajcie, kiedy wielbicie sercem Pana dajecie Mu pole do działania. Zanieście ludziom żywego Chrystusa. Czy zdajecie sobie sprawę ilu błędów i dramatów ludzkich można by uniknąć, gdyby nie wasze zaniedbania? Czemu tak mało z was ostrzega i mówi o zagrożeniach duchowych, o tym jak mocno działa szatan? Dlaczego nie mówicie narzeczonym jak wielką mocą jest małżeńskie błogosławieństwo. Dlaczego nie uczycie, że my małżonkowie możemy się nie tylko za siebie modlić, ale również na mocy sakramentu małżeństwa chronić i uwalniać się wzajemnie od pokus złego ducha? Dlaczego rodzicom przynoszącym dzieci do Chrztu Świętego nie mówicie jak ważne jest CODZIENNE BŁOGOSŁAWIENIE DZIECI?

Drodzy kapłani, których spotykamy na co dzień w naszych parafiach uczcie nas jak mamy wiarę w Boga przekładać na nasze codzienne życie.Tłumaczcie i pokazujcie swoim życiem czym jest Eucharystia. Żyjemy w XXI wieku, ale nadal wielu ludzi nie rozumie, co się wtedy dzieje. Wyjaśniajcie nam Ewangelię także podczas Mszy Świętej w tygodniu, nie tylko w Niedzielę. Doceniajcie trud uczestnictwa w Eucharystii rodzin z małymi dziećmi i wspierajcie je w tym. Z tych rodzin, z tych dzieci wyjdą kiedyś kolejne pokolenia, kolejni kapłani. Bądźcie bardziej dostępni w konfesjonałach, bo tam dzieją się największe cuda. Tam Pan, przez Was niszczy mury, przemienia serca. Miejcie czas dla nas, rozmawiajcie z nami, poznawajcie nas i współpracujcie z nami dla Pana. Bądźcie naszymi kierownikami duchowymi. Świeccy teologowie mogą nas nauczyć prawd wiary, ale nie dadzą nam Chrystusa obecnego w sakramentach. Co zrobimy, jeśli zabraknie nam Pana Jezusa obecnego w sakramentach, w Eucharystii?! Tylko Wy możecie nam Go dać! To jest Wasze najważniejsze zadanie – przynosić nam żywego Boga.

Kapłani błagam, zacznijcie wreszcie wykorzystywać swoje kapłańskie charyzmaty! Nie blokujcie Ducha Świętego! Sam Chrystus wam Go dał, abyście nieśli światu miłość bożą. Pozwólcie działać Duchowi Świętemu jak chce! Nie ograniczajcie Go! My ludzie świeccy potrzebujemy kapłanów na wzór Apostołów, którzy widząc żebraka u bram świątyni, zamiast pieniędzy dali mu coś cenniejszego –  dali mu doświadczyć uzdrawiającej miłości żywego Chrystusa. Wy również uzdrawiajcie i błogosławcie nas nieustannie. Nie zatrzymujcie tego daru tylko dla siebie. Gdy staniecie u bram Nieba, Pan was rozliczy z tego, co zrobiliście z Jego darami.

Posłuchajcie świadectwa Marcina Zielińskiego.

Was wszystkich drodzy Bracia i Siostry w Chrystusie wzywam i proszę módlcie się codziennie za kleryków, kapłanów, biskupów, za Papieża. Módlcie się, aby doświadczyli bożej miłości, bo tylko wtedy będą kochać Kościół tak jak Chrystus. Módlcie się, aby wypełniali swoje powołanie w zgodzie z wolą bożą. Módlcie się, aby uczyli nas, swoje duchowe dzieci miłości takiej, jakiej uczy nas Jezus Chrystus.

ZADANIE

Zachęcam do wysłuchania z pokorą homilii księdza egzorcysty Michała Olszewskiego „Mam powyżej dziurek w nosie księży z kryzysami”. Zamknij oczy. Przyjrzyj się dzisiaj swojemu sercu, swojemu życiu. Zobacz, jak wiele Bóg uczynił w nim dla Ciebie. Wznieś ręce do góry i zacznij wielbić Boga, tak z serca. Nie bój się wołać, śpiewać. Tu gdzie jesteś, gdzie masz chwilę wyciszenia. Po prostu uwielbiaj Pana całym sercem, całym sobą.

Rozważ również Psalmy 66, 81, niech one Cię prowadzą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *