3. Dość narzekania! Stań w prawdzie! – czyli o grzechu i lęku.

Patrząc na dzisiejszy świat, myślę, że największym problemem człowieka, wręcz chorobą cywilizacyjną jest brak umiejętności życia tu i teraz, dzisiaj. Wciąż roztrząsamy sprawy przeszłości, nie potrafimy wybaczyć sobie i innym. Albo zamartwiamy się tym co będzie. Czy nam wystarczy pieniędzy, czy pogoda dopisze …? A co jeśli jutra nie będzie? Co jeśli ten dzień jest Twoim ostatnim dniem życia? Odejdziesz nie pogodzony z przeszłością, zmartwiony o przyszłość i ominie cię piękno teraźniejszości.

Bardzo często oczekujemy od Boga jakiejś nadzwyczajnej interwencji, która nie będzie wymagała z naszej strony pracy i przemiany życia. Nie przejdziemy życia bez cierpienia i bez krzyża.  Ks. Michał Olszewski zwraca uwagę w swoich książkach, że na Golgocie były trzy krzyże.

Krzyż Chrystusakrzyż pełnienia woli bożej. Nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale jest to krzyż na naszą miarę, który jesteśmy w stanie udźwignąć. Doświadczysz cierpienia, trudu, ale Bóg daje ci swoją łaskę, abyś dotarł do domu Ojca. Ten krzyż jest bramą do Nieba.  Jeśli będziesz unikał krzyża Chrystusowego, to trafisz na któryś z pozostałych dwóch.

Krzyż dobrego łotrakrzyż konsekwencji naszych grzechów. Jest ciężki, bo to nasze grzechy, nasze złe decyzje nas na niego doprowadziły. Czujesz lęk, samotność, bezradność. Ale zawsze możemy z niego zwrócić swą twarz ku Chrystusowi, który wisi obok. Zawołaj, Jezu ratuj, Panie przebacz. Ten krzyż również często dotyka swoimi konsekwencjami ludzi obok. Nie każde cierpienie jest wolą bożą, albo skutkiem twojego  grzechu. Mąż alkoholik znęcający się nad rodziną, krzyżuje swoją żonę. Bóg nie chce jej cierpienia, to nie Jego wola, ale konsekwencje złych wyborów jej małżonka. Jednak nawet w takich sytuacjach, nie złorzecz Bogu, ale wołaj:  Jezu, ty się tym zajmij! Ulituj się nade mną!

Jest jeszcze krzyż złego łotra – krzyż odrzucenia Boga. Na nim wisi arogancja, cynizm, szemranie, nienawiść, szyderstwo. Ten krzyż prowadzi do śmierci wiecznej. szyderstwa z Niego, drugiego człowieka. Ten krzyż odrzuca miłość. Ten krzyż w końcu przygniata i prowadzi prosto do piekła.

Od nas zależy jak wyglądać będzie nasza droga, i jaki krzyż będziemy dźwigać.  A ty, na którym krzyżu wisisz?

Mam nadzieję, że podjąłeś decyzję o całkowitym zaufaniu Bogu i oddałeś mu wszystkie wydarzenia z twojego życia, te dobre i te trudne. Mam nadzieję, że to dziękczynienie Bogu zaczęło drogę przemiany serca. Mam nadzieję, że zacząłeś inaczej patrzeć na otaczający Cię świat. Dzisiaj zapraszam cię do kolejnego kroku. Stań w prawdzie, zaakceptuj siebie ze swoimi wadami i zaletami, przestań w końcu narzekać i marudzić.

Może masz żal do Stwórcy, że nie obdarzył Cię żadnym wyjątkowym talentem. Może zazdrościsz innym pięknego głosu lub talentu gry na instrumencie. Skupiasz się na tym czego nie masz i nie dostrzegasz, tego co otrzymałeś. Każdy ma dary i talenty, które są nam potrzebne, aby realizować nasze powołanie. Gdybyś posiadał talent muzyczny, sportowy, plastyczny musiałbyś codziennie go ćwiczyć i nie mógłbyś robić tego co robisz teraz. Może przez to narzekanie zmarnowałeś swój talent? Ja może nie zostanę nigdy śpiewaczką operową ani wybitną tancerką, ale mam inne dary, którymi mogę służyć. Posiadam np. talent „upychania” zdziwisz się, ale zapakować się do samochodu jadąc z dziećmi na wakacje na drugi koniec Polski to wyzwanie. Może taki mały dar, ale ile razy sprawił radość mojej babci jak jej pomogłam znaleźć w zapchanej lodówce miejsce na kolejną miskę potraw świątecznych.

Wybacz” Bogu, że nie dał Ci tego, co Ty byś chciał mieć, i podziękuj za to, co od Niego otrzymałeś, bo to jest to, czego Ci potrzeba i czym możesz służyć innym.

Zacznij praktykować wdzięczność w swoim życiu na co dzień. Porzuć zrzędzenie i marudzenie. Narzekanie przychodzi nam bardzo łatwo. Narzekamy nawet na pogodę, że za ciepło, albo za zimno. Narzekanie i szemranie jest przeciwieństwem dziękczynienia. To działanie złego ducha, który chce nas oddalić od bożej miłości. Marudząc w rzeczywistości skarżymy się na Boga, że o nas nie dba. Tym samym blokujemy Jego moc w naszym życiu. Małżeństwa rozpadają się z powodu drobnych spraw. Błąd mechanika może spowodować katastrofę lotniczą. Gwóźdź przebija oponę. Wszystko zależy od tego jak reagujemy na nasze zwykłe codzienne wydarzenia, z których składa się nasze życie. Tylko postawa wdzięczności otwiera drzwi serca dla Pana. Taka praktyka zmieni Twoje nastawienie, twoją reakcję nie tylko na trudne sprawy ale przede wszystkim na codzienne rozdrażnienie i podenerwowanie.

Naród wybrany mógł do ziemi Obiecanej dotrzeć w kilka tygodni. Niestety 300 km przyszło im pokonywać aż 40 lat, bo zabrakło im wiary w bożą obietnicę. Ale przede wszystkim zabrakło im wdzięczności. Ledwo wyszli z Egiptu, a już szemrali przeciw Bogu i Mojżeszowi docierając do Morza Czerwonego. To, że zobaczyli kolejny cud nic nie zmieniło. Bóg dał im wodę ze skały, karmił manną z nieba i przepiórkami, a tym dalej było źle. W końcu zbudowali sobie złotego cielca. Bóg miał dla nich wielkie plany, ale ich serca były zamknięte. Tylko Jozue i Kaleb z tego pokolenia dotarli do Krainy miodem i mlekiem  płynącej. Pozostali sami sobie zamknęli drogę ciągłym narzekaniem. Pan dotrzymał słowa, troszczył się o nich, jak obiecał, a im ciągle było źle. Jak tylko pojawiały się trudności zaraz chcieli wracać, do dawnego życia, które znali, do niewoli, z której Bóg ich wyprowadził. Cierpliwość Pana w końcu się skończyła. Było oczywiste, że to nic nie da. Sami ściągnęli na siebie gniew Boga.

Tak samo jest z nami. Często boimy się pójść drogą, którą Bóg nam ukazuje, marudzimy, szukamy wymówek. Sami zamykamy Bogu możliwość działania. Dopóki nasze serca się nie przemienią  Bóg nic nie zdziała w naszym życiu. Chore serce nawet żyjąc obok Jezusa nie przyzna Mu racji. Z powodu pychy nie słucha tego, co mówi  Bóg. Za to świetnie wychodzi nam udowadnianie Mu, że nie ma racji, że to my wiemy co jest dla nas najlepsze.

Szatan zrobi wszystko, aby nas przestraszyć i sparaliżować nasze działanie. Zły wstrzykuje w nas lęk. Mówi jesteś zły, jesteś do niczego. Nie dasz rady. Sam masz problemy, nie pomożesz innym. Jesteś za słaby, ciągle popełniasz te same błędy. Tymczasem Jezus mówi: nie bój się. Ja już zwyciężyłem. Diabeł jednak skutecznie stara się zaszczepić strach w naszych sercach, abyśmy zapomnieli o bożym zwycięstwie. Kiedy koncentrujemy się na tym co ludzkie z pewnością stracimy nadzieję na lepsze jutro. On dobrze wie, że kiedy przestaniemy ufać i kochać poczujemy zniechęcenie własnym życiem, stracimy poczucie godności i przestaniemy się angażować w budowanie wspólnoty, w której jesteśmy. Przestaniemy się starać o jedność naszych rodzin.

Ile to już razy wyrzucasz sobie, że można było coś zrobić inaczej, powiedzieć co innego, zareagować inaczej. Ile już obwiniasz, się za swoje błędne decyzje i wybory? Jak często wmawiasz sobie, że jesteś do niczego, że wszystko zawalasz?

Pora z tym skończyć. Stań w prawdzie przed sobą. Tak, nie jesteś idealny, ale nie ma idealnych ludzi. Zaakceptuj siebie. Pokochaj siebie. I przebacz sobie wszystko co nieustannie sobie wyrzucasz. Może ciągle wracasz do popełnionych grzechów. Wybacz je sobie. Bóg już Ci je wybaczył podczas spowiedzi św. Jeśli Ty nie umiesz ich sobie wybaczyć to znaczy, że wątpisz w odpuszczenie win, wątpisz  w Miłosierdzie Boże.  To szatańskie myśli, aby Cię odciągnąć od Boga, zdołować. On jest ojcem kłamstwa. Jezus Twoje grzechy zapisuje na piasku. Przychodząc do Niego w sakramencie pokuty wyznając je, zyskujesz przebaczenie, nie potępienie. Chrystus zmazuje je, jak rysunek na pisaku. Nie ma po nich śladu. Jedynie masz jak kobieta cudzołożna iść i nie grzeszyć już więcej. Pan za każdym razem, gdy klękasz przed Nim i wyznajesz winy przytula Cię do swojego serca z czułością, podnosi z upadku, wskazuje krzyż, na którym już odkupił Twoje winy. Daje Ci nowe życie. Przyjmij ten dar. Nie wątp! Staraj się żyć lepiej i pracować nad sobą. A gdy znowu upadniesz, nie bój się iść do tego, którego miłość do Ciebie zaprowadziła na krzyż. Cokolwiek zrobisz, pamiętaj, że Jezus już wygrał! Jezus jest większy od twojego grzechu.

Nie bój się! Nie ma grzechu ani człowieka, którego brzydziłby się Jezus. Nawet w Jego drzewie genealogicznym są takie osoby.

  • Tamar – pierwsza kobieta z rodowodu – żyła ze swoim teściem, urodziła bliźnięta.
  • Rachab – zawodowa prostytutka, która spotkała Boga i się nawróciła.
  • Dawid – król dopuścił się cudzołóstwa z Batszebą, zabił jej męża, by ukryć swój grzech.
  • Salomon, słynący ze swej mądrości oddał cześć innym bogom.

 

Ale zauważ, że to drzewo kończy się na Jezusie, który rozwiązuje wszystkie problemy, uzdrawia relacje rodzinne, gładzi grzechy, przynosi pokój, miłość i przebaczenie. We wszystkie nasze nieprzebaczenia, zranienia, we wszystko co jest smutne i trudne w naszej historii rodzinnej wchodzi Jezus wypełnia i uzdrawia.

Jeżeli dostrzegasz w sobie rany z przeszłości, wyrzucasz sobie jakieś grzechy, które przeszkadzają Ci budować relację z Bogiem, utrudniają modlitwę, wyznaj je Chrystusowi. Zanurz je w Jego krwi. Wyrzeknij się tego konkretnego zła, proś Pana by zabrał konsekwencje grzechu twoich przodków. Niech łaska i miłość Boża wypełni twoje życie. Nie skupiaj się na zewnętrznych problemach. Znajdź korzeń zła. Grzech nie jest dziedziczny, ale zło rodzi zło. Jeśli w rodzinie pradziadek, dziadek i ojciec byli alkoholikami, to syn ma większe uwarunkowania, aby pójść w ich ślady. Ale to nie znaczy, że musi. Ma wolną wolę i może to przerwać, może zmienić niechlubną tradycje rodzinną. Jeśli nie przerwiemy ciągu zła, będzie rodziło kolejne zło. Ktoś Cię zdenerwuje w pracy, wrócisz do domu odreagujesz na rodzinie. Kolejni będą cierpieć. Złu należy stawiać granice.

Jeśli lubisz sobie wszystko komplikować i zawsze masz tysiąc wymówek… przestań.. zacznij to robić.. Decyzja o spowiedzi trwa i trwa… Przestań się zastanawiać…po prostu idź.

Zaufanie Bogu oznacza zgodę na miłość i miłosierdzie. Jezus uzdalnia nas do kochania. Podnosi, abyśmy mogli zmienić sposób patrzenia na świat. Często jesteśmy jak kobieta cierpiąca z powodu ducha niemocy, która nie mogła się wyprostować. Widziała tylko mało atrakcyjny świat. Nie widziała twarzy człowieka, nie dostrzegała piękna. Cierpiała. Kiedy spotkała Chrystusa, zmieniło się całe jej życie. Zmienił się jej sposób patrzenia na świat, na ludzi, na życie. Z nami jest często podobnie. Problemy stoją w centrum naszego życia i nie umiemy nie chcemy oderwać od nich wzroku. Jezus, chce abyśmy podnieśli wzrok do góry, byśmy się wyprostowali i zapatrzyli się w Jego oblicze. Szkoda czasu na nienawiść i zazdrość, na chowanie się pod maskami.

Czy zdajesz sobie sprawę, że tą kobietą jesteś Ty sam? Czy wiesz, że spotkać Jezusa, który podnosi i uzdrawia możesz zawsze w konfesjonale?

W mojej parafii przy konfesjonale, w którym jest spowiednik płonie czerwona lampka. Jest to znak, że w tym miejscu czeka na Ciebie miłosierny Ojciec, znak, że moc złego się kruszy, że został już pokonany. Może kiedyś byłeś wyprostowany, ale upadki, grzechy sprawiły, że znowu się pochyliłeś i nie umiesz powstać. Nie bój się, On czeka na Ciebie. Pozwól Jezusowi się odnaleźć, wyprostować, zmienić myślenie.

Jezus zna nas po imieniu, kocha i wie nawet ile mamy włosów na głowie. Nie wiem jak ty, ale ja nadal nie zdołałam ich policzyć, a On to wie. Czy to nie wspaniałe?! Jezus wie o nas wszystko i nie przestaje nas kochać. Jest jak dobry ojciec, który sadzając dziecko na rowerek puszcza, aby pojechało dalej samodzielnie mówiąc:

Nie bój się! Jestem przy Tobie! Nie pozwolę, aby ci się stało coś złego. A kiedy upadniesz pomogę Ci wstać, przytulę i spróbujemy jeszcze raz.

Często nosimy w sercach pragnienie wielkiej misji, ale nasza codzienność jakby stoi w sprzeczności z tym. Nasze pragnienia i marzenia zdają się nie współgrać z pragnieniami naszego serca. Przyczyna naszego niepowodzenia jest w tym, że nie dostrzegamy, tego co mamy w ręku. Nasza droga do realizacji marzeń wiedzie, przez to co trzymamy w dłoniach. Bóg powołując Mojżesza nie pytał się co ma w sercu, ale co ma w swoim ręku? Mojżesz miał sękaty kij, laskę pasterską. Takie nic po ludzku. A to tą laską Bóg uczynił cuda mimo, że z naszej perspektywy nie pasowała do powierzonej mu misji. A ty co trzymasz w dłoniach?

  • Nie gardź tym, co masz dzisiaj, bo wówczas nigdy nie zrealizujesz swoich marzeń. Twoja dzisiejsza nudna praca za najniższą krajową, to nie jest przekleństwo. To Twoja droga do błogosławieństwa, do realizacji marzeń.
  • Bądź wierny i wytrwały w małych rzeczach, a postawią Cię nad wielkimi. I choć masz wielkie marzenia w sercu, nadal będziesz rano wstawać, nadal będziesz układać kostkę brukową, zamiatać ulicę, sprzątać mieszkanie, przewijać pampersy, gotować obiady.
  • Dbaj o swoją zwykłą codzienność, bo to jest tu i teraz, to Twoja misja na dziś. Ale pokładając ufność w Panu będziesz spokojny, że doprowadzi Cię do tych marzeń. Jutrzejszy zwykły dzień, może być tym, który zmieni Twoje dotychczasowe życie.
  • Bóg przychodzi w prostocie, w lekkim powiewie wiatru, w drugim człowieku. Jezus przyszedł do Apostołów w normalnym zwykłym dniu, kiedy wykonywali swoją pracę – łowili ryby. Odpowiadając tak na Jego zaproszenie doświadczyli cudów, a służyli tym co mieli. Ze zwykłych rybaków uczynił ich rybakami serc.
  • Naśladuj Maryję. Wielkość jej udziału w dziele zbawienia wyraziła się w pokornym wypełnianiu codziennych obowiązków z ufnością. Jej najważniejszym powołaniem było macierzyństwo pełne miłości oraz trudu i cierpienia.

 

Dzisiaj stań w prawdzie przed sobą i Bogiem. Zaakceptuj siebie takim jakim jesteś. Podziękuj Bogu za wszystko co Ci dał, za swoje zdolności, talenty. Przypatrz się jakie otrzymałeś od Niego dary. Przeroś za ich marnowanie, i nie docenianie. Przebacz sobie swój brak doskonałości, wszystkie popełnione błędy. Pojednaj się z Bogiem i zapragnij cały należeć do Niego. Pokochaj Boga i siebie, abyś mógł pokochać drugiego człowieka. Nie chodzi o to co mówimy, ale co robimy. Tylko postawa wdzięczności daje możliwość poznania prawdziwego Boga, który kocha, wybacza i napełnia radością. Bądźmy wolni od narzekania i zacznijmy żyć radością w Panu, a wtedy staniemy się świadkami Światła i źródłem radości na naszych domach.

 

Zachęcam do modlitwy Psalmem 31, 13 i 16., 3, 25, 107.

 

WARTO PRZECZYTAĆ:

Carothers M.R., Moc Uwielbienia. Jak duchowa dynamika uwielbienia przemienia życie, Częstochowa 2014.

Recław R., Jezus uzdrawia dziś, Łódź 2013.

Recław R., Jezus uwalnia dziś, Łódź 2016.

Bashobora J.B.,Zaufaj miłosierdziu Boga.Treści konferencji wygłoszonych podczas rekolekcji w Polsce w roku 2016, Częstochowa 2017.

Olszewski M., Kerygmat, dotknij, zobacz, to ja Jestem, Kraków 2016.

Kruczński J., Od narzekania do dziękowania, Szczecin 2012.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *