Głos wołającego na pustyni – głos sumienia dla świata – to powinieneś być Ty!

Każdy z nas posiada sumienie, wewnętrzny głos, który przypomina nam co jest dobre, a co złe, niezależnie od wyznawanego światopoglądu. W historii Kościoła i świata możemy zauważyć, że bardzo często głosem sumienia stawał się drugi człowiek. Takim współczesnym głosem wołającym na pustyni może stać się każdy z nas. W czasie Chrztu Świętego zostaliśmy nie tylko włączeni do wspólnoty Kościoła, ale także powołani i posłani, aby jak św. Jan Chrzciciel głosić światu Chrystusa i wzywać do nawrócenia serca.

W owym czasie wystąpił Jan Chrzciciel i głosił na Pustyni Judzkiej te słowa: «Nawróćcie się, bo bliskie jest królestwo niebieskie». Do niego to odnosi się słowo proroka Izajasza, gdy mówi:
Głos wołającego na pustyni:
Przygotujcie drogę Panu,
Dla Niego prostujcie ścieżki!
Sam zaś Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a jego pokarmem była szarańcza i miód leśny. Wówczas ciągnęły do niego Jerozolima oraz cała Judea i cała okolica nad Jordanem. Przyjmowano od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając przy tym swe grzechy. A gdy widział, że przychodzi do chrztu wielu spośród faryzeuszów i saduceuszów, mówił im: «Plemię żmijowe, kto wam pokazał, jak uciec przed nadchodzącym gniewem? Wydajcie więc godny owoc nawrócenia, a nie myślcie, że możecie sobie mówić: „Abrahama mamy za ojca”, bo powiadam wam, że z tych kamieni może Bóg wzbudzić dzieci Abrahamowi. Już siekiera do korzenia drzew jest przyłożona. Każde więc drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. Ja was chrzczę wodą dla nawrócenia; lecz Ten, który idzie za mną, mocniejszy jest ode mnie; ja nie jestem godzien nosić Mu sandałów. On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem. Ma On wiejadło w ręku i oczyści swój omłot: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym».(Mt 3,1-12).

Prorok zapowiadający przyjście Mesjasza, był głosem sprzeciwu, który budził sumienia ówcześnie żyjących. Jego radykalne nazywanie grzechów i wzywanie do nawrócenia sprawiały, że tłumy ludzi przychodziły do niego po chrzest. Człowiek potrzebuje usłyszeć prawdę, usłyszeć, co jest dobre, a co złe. Nazywanie rzeczy po imieniu jest potrzebne w kształtowaniu ludzkiego sumienia. Tutaj wszystko powinno być czarno – białe. Właśnie takie konkretne, czasem ostre i stanowcze słowa pomagają stanąć w prawdzie z samym sobą i podjąć decyzje o zmianie życie. Chrzest Janowy był trudny i dla odważnych, bo wymagał publicznego wyznania wszystkich swoich grzechów. Wyobraź sobie, że stajesz przed wiernymi w twojej parafii i publicznie przyznajesz się do swoich grzechów. Jak wiec silnie musiał Jan Chrzciciel oddziaływać na ówczesnych ludzi, że całe tłumy lgnęły do niego po chrzest. I właśnie ten chrzest Janowy, to wyznanie win, pomagało się oczyścić, by potem w Jezusie odkryć zapowiadanego Mesjasza. Podobnie było także podczas Chrztu Świętego  w pierwotnym Kościele. Przed otrzymaniem Chrztu katechumen wyznawał wszystkie swoje winy.

 „Głos wołającego na pustyni”. Co to znaczy?

Pustynia, to miejsce, które kojarzy się ze śmiercią, pustką, brakiem życia. Przeciwieństwo raju, pełne przeciwieństw czyhających na człowieka. Tylko ktoś pełen Bożego ducha jest w stanie tam wyjść, i przetrwać przeszkody, które go czekają. Bóg potrzebuje dzisiaj ludzi, którzy jak Jan Chrzciciel będą mieć Jezusa w sercu i nie będą się bali wyjść we współczesne pustynie. Tylko Jego mocą można spojrzeć inaczej na to miejsce, i odkryć, że w naszej słabości Bóg jest wielki i może działać cuda. Ale pozostaje jeszcze jedno pytanie, czy na pustyni znajdzie się ktoś, kto będzie chciał słuchać? Jan przyszedł przygotować drogę Jezusowi, wzywał do nawrócenia. Ale jego głos, nie docierał do wszystkich. Wielu słuchało, ale nie podejmowało zmiany życia. Byli ludźmi o zatwardziałym sercu. Ludźmi, których sam Jezus nazywał umarłymi za życia, ponieważ zabili już swoje sumienie.

Herod, lubił słuchać Jana, bał się go, bo mówił wprost o jego grzechach, jednak nie zamierzał zmienić swojego życia. Do tego jego otoczenie i to co, ludzie powiedzą było bardzo ważne. Gdy bratanica poprosiła go o głowę Proroka, spełnił jej zachciankę. Tym samym zabił własne sumienie. Można powiedzieć, że Jan Chrzciciel był głosem sumienia Heroda. Ale dla króla ważniejszy był głos świata niż głos Boga. Dlatego, gdy Jezus stanął przed Herodem milczał. Innym odpowiadał, ale do Heroda nie wypowiedział ani jednego słowa. Ponieważ ten zabił Głos wołający na Pustyni, zabił Jana Chrzciciela, zabił swoje sumienie. Dlatego też Herod nie rozpoznał w Jezusie Mesjasza i tak łatwo mógł wydać na niego wyrok. Skoro król uśmiercił swoje sumienie, sam zrezygnował z łaski jaką przygotował dla niego Bóg, i z którą do każdego człowieka przychodzi Jezus. Herod zatwardziwszy swoje serca, stał się martwym za życia. Zaś, ten kto umiera w Panu, zyskuje życie wieczne.

Czyjego głosu słucha dzisiejszy świat?

Nieustannie jesteśmy bombardowani różnymi głosami ze świata konsumpcjonizmu, zysku, sławy, bogactwa, komfortu, wygodnictwa, polityki, biznesu. łatwo w tym bełkocie zagłuszy własne sumienie. Ilu mamy dzisiaj takich herodów, którzy dla pieniędzy i sławy tego świata zabili własne sumienia? Czy to, co do nas dociera z zewnątrz nie jest działaniem mającym na celu zabicie Głosu wołającego na Pustyni? Czy czasem świat nie dąży uciszenia głosu wzywającego do nawrócenia? Czy dzisiejszy świat nie staje się ślepy na boże znaki? A my? Czy nie zamykamy oczu naszych serc, na to co się dzieje na świecie i w przyrodzie, aby nie widzieć, że sam Bóg daje nam znaki, że najwyższy czas się opamiętać, bo bez Boga ten świat dąży do samozagłady?

Czy te pożary w Australii nie są tego przykładem? Kraj, który dopuszcza aborcje na każdym etapie ciąży, kraj dla którego nie istnieje już świętość życia, płonie. Czy to nie jest ewidentny znak z góry, że Bóg upomina się o swoje dzieci, szczególnie te które nie mają głosu w naszym świecie, gdzie dla decydujących liczy się tylko użyteczność, produktywność, wygoda i słupki wyborcze? Rzeź niewiniątek trwa na całym świecie. Ilu dzisiaj mamy współczesnych Herodów?

Wielu widzi w tym trawiącym Australię pożarze znak z nieba. Ale wielu nie tylko nie uznaje takiej narracji, a część wręcz kpi i szydzi z tych, którzy o tym mówią w ten sposób.  Ale czy brak wiary zmieni rzeczywistość,sprawi, że czarne stanie się białe, że grzech przestanie istnieć? Czy fakt, że Herod ściął Jana sprawił, że nagle król przestał żyć w grzechu? Uciszył tylko Głos, który już nie mógł mu o tym przypominać i nic poza tym. Podobnie z dzisiejszym światem. Nawet jeśli zamknie usta ludziom, którzy jak Jan odważnie mówią prawdę, to nagle zło nie stanie się dobrem. A Bóg sam upomni się o swoje dzieci i swój świat. On jeszcze czeka, bo jeszcze daje nam szanse do nawrócenia, do opamiętania się, bo chce by jak najwięcej z nas, najlepiej wszyscy dostąpili zbawienia. On nie chce naszego potępienia, naszej śmierci wiecznej, to człowiek sam ją wybiera swoimi decyzjami, wyborami, zabijanym sumieniem.

A Ty gdzie jesteś dzisiaj?

Wiem, że jest wielu nas, którzy starają się zmieniać świat dobrem swojego życia, swoim uśmiechem, swoją pomocą, pracą, dobrym słowem, swoją modlitwą i postem. Mamy to szczęście, że żyjemy w Polsce, w kraju, gdzie mamy wolność i otwarte kościoły, gdzie nie brakuje nam kapłanów i mamy nieograniczony dostęp do Sakramentów. To wielka łaska dla nas, ale też i odpowiedzialność. Nie możemy tego daru marnować. Powinniśmy o niego dbać i przypominać światu, że tylko ta droga jest właściwa i prowadzi do czegoś więcej, do zbawienia.

Ale może w tym światowym chaosie uśpiłeś swoje sumienie? To teraz jest czas najwyższy zbudzić je ze snu. Bo dzisiaj każdy z nas chrześcijan powinien być takim donośnym i odważnym głosem wzywającym do nawrócenia i prostowania drogi Panu. Wszak Królestwo Boże nadchodzi. Nie ma znaczenia kiedy i czy tego dożyjemy, bo rozliczeni będziemy przed Bogiem z tego jak wykonaliśmy swoją misje powierzoną nam przez Boga na Chrzcie Świętym, To właśnie wtedy zostaliśmy powołani i posłani, by głosić światu Chrystusa i jak Jan Chrzciciel nazywać rzeczy po imieniu, nawet jeśli inni niekoniecznie będą nas słuchać, W końcu nikt nie obiecał, że będzie łatwo. Janowi ścięto głowę, Jezusa ukrzyżowano, Apostołowie także zginęli męczeńską śmiercią, pierwszych chrześcijan prześladowano do 4 wieku. A Ty chcesz, żeby Ciebie od razu szanowano i posłuchano?

Ewangelizacja to nie przepis na sukces!

Św. Jan nie oczekiwał sukcesu, nie zabiegał o rozgłos i to czy będą za nim chodzić tłumy. Był człowiekiem pokornym i nieustannie się umniejszał, wskazując, że Mocniejszy idzie za nim. Był pogodzony ze swoją ludzką niemocą. Wiedział na czym polega jego misja. Nie skupiał uwagi na sobie, nie próbował też nikomu się przypodobać. Mówił jak czuł i był wierny swoim wyborom i swojemu powołaniu. Był prawdziwie wolnym człowiekiem, ponieważ „wolność jest w nas„, jak mówił nam ks. Jerzy Popiełuszko. To szatan próbuje nas zniechęcić, do podejmowania działań, do których Bóg nas powołuje. Wmawia nam, że liczy się sukces. A przecież to Pan jest gwarantem powodzenia. To On powołuje i posyła i On działa w nas i przez nas, wiec na te wszystkie podszepty Złego warto odpowiedzieć: KTÓŻ JAK BÓG! Właśnie ta głęboka pokora Jan Chrzciciela, wskazująca na Boga, była jego prawdziwą siłą. Bo właśnie ta autentyczność sprawia, że ewangelizacja staje się skuteczna. Nie można jak faryzeusze żyć według świata, ale nauczać pięknie o Bogu. Trzeba jak Jan swoim życiem dawać przykład życia według bożych przykazań.

Jak to zrobić?

W historii Jan Chrzciciela znajdujemy odpowiedź. Trzeba zdecydowanie odciąć się od tych wszystkich głosów świata, które zagłuszają nam głos Boga w naszym sercu. Trzeba jak on wyjść na pustynie i pościć. To znaczy w naszej codzienności, w naszym rytmie dnia, należy poszukać czasu na wyciszenie, na codzienny Namiot Spotkania. Podjąć trud znalezienia tego czasu w codziennej gonitwie. Nieustannie powinniśmy karmić się Słowem Bożym i sakramentami, czerpać ze źródła miłości. Warto przynajmniej raz w tygodniu znaleźć chociaż pół godziny na adoracje w ciszy przed Najświętszym Sakramentem, bo w tej ciszy mówi do nas Pan. Czasem usłyszysz słowa ukojenia, innym razem przynaglenie: Rusz się do spowiedzi!, czasem po prostu razem  pomilczycie. Tylko budując relacje z Nim relacji, tylko wsłuchując się w Jego głos, możemy stać się jak św. Jan Chrzciciel ludźmi wewnętrznie wolnymi, ludźmi słuchającymi Boga, bo On jest Dobrym Pasterzem i zna swoje owce, a one Go znają i słuchają Jego głosu. (Por. J 10, 1-21).

I tego nam wszystkim i sobie samej życzę w tym nowym roku, abyśmy budowali relacje z Jezusem, trwali przed Nim, wsłuchiwali się w Jego głos, stając się ludźmi prawdziwie wolnymi. Życzę nam byśmy w dzisiejszym świecie mieli odwagę świadczyć o Bogu, który jest jedyną Drogą Prawdą i Życiem. Abyśmy byli świadkami bożej miłości w mądry sposób, który prowadzi drugiego człowieka do zbawienia w Jezusie Chrystusie.

Niech Was Pan Błogosławi, niech Maryja otacza Was swoim płaszczem, a Aniołowie niech strzegą Waszych kroków każdego dnia. Amen. 🙂

 

P.S. Jeśli nie możesz  rożnych przyczyn np zdrowotnych., lub w twojej okolicy nie ma adoracji, zawsze można wykorzystać internet w dobrym celu. Tutaj znajdziesz transmisje na żywo z wieczystej adoracji w kilku kościołach.

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *