Czego o Bogu nauczyło mnie rodzicielstwo?

Macierzyństwo, to moje najdłuższe rekolekcje. To nieustanne ćwiczenia duchowe. To ciągła praca nad sobą. To najtrudniejsza i najpiękniejsza lekcja pokory i miłości, tej bezwarunkowej i zdolnej do poświęceń. To doświadczanie miłości, ludzkiej i bożej, i dzielenie się nią z tymi, których Pan powierzył pod moją opiekę. To nieustanne odkrywanie, zachwyt Bogiem i życiem. To patrzenie w roześmiane i szczęśliwe oczy dziecka i dotykanie Miłości. To mówienie całą sobą: „Kocham Cię”.

Przeczytaj również: jakie-to-wspaniale-miec-matke-samego-boga-za-swoja-mame

My małżonkowie, otwierając się na dar życia, otwieramy się na Dawcę Życia, współuczestniczymy w dziele stworzenia. To niezwykłe zadanie, do którego powołuje nas sam Bóg. Czasami się boimy, mamy wątpliwości czy podołamy, czy jesteśmy dobrymi rodzicami. Czasami wyrzucamy sobie, że nie jesteśmy dość dobrzy. Katujemy się myślami o idealnych rodzicach, idealnych dzieciach, jak w tych wszystkich czasopismach i programach telewizyjnych czy może na Instagramie. Tymczasem idealna rodzina nie jest wyznacznikiem wielkości miłości, ani celem samym w sobie, bo:

Bóg nie powołuje uzdolnionych, ale uzdalnia powołanych!

Przeczytaj również: co-katolik-powinien-wiedziec-o-chrzcie-w-duchu-swietym

Pewnego zwyczajnego dnia, podczas codziennych obowiązków Bóg ukazał się Mojżeszowi, wyjawił mu swoje imię i powierzył misję wyzwolenia Izraela. Pan mógł powołać każdego, ale wybrał sobie jego, jąkałę i mordercę. Ale jak przyjżymy się uważniej zobaczymy, że całe jego życie było przygotowaniem do wypełnienia Bożej misji. Imię Mojżesz (Moszeh)  jest tłumaczone wydobyć z wody. Córka faraona ocaliła Mojżesza od śmierci, on zaś zostaje powołany, by wybawić z niewoli i ocalić od śmierci cały naród izraelski. Mojżesz na wezwanie Pana, odpowiedział Oto jestem. Bóg objawił Mu swój plan dopiero, gdy był na to gotów. Na jego wymówki – dał mu Aarona do pomocy. Obdarzył swoją mocą i wykorzystał to, co Mojżesz miał w ręku – sękaty kij. Zwykłą laską pasterską poprowadził Naród Wybrany do wolności.

Przeczytaj również: dosc-narzekania-czyli-o-grzechu-i-leku

Nie wiem dlaczego, akurat jemu Bóg powierzył to zadanie, ale wiem, że nie szukał ludzi idealnych, tylko takich, którzy Mu zaufają, a On sam będzie działał. Ja też nie jestem idealna, mam swoje wady i słabości, ale właśnie taką mnie Bóg kocha i taką potrzebuje. I to właśnie ja odpowiadam za to, czy moja rodzina dotrze do Nieba w komplecie. Nie jestem sama, jak Mojżesz miał Aarona, tak ja mam męża do pomocy. Bóg działa wykorzystując nasze talenty i prowadzi. My Mu tylko czasem przeszkadzamy, jak ci Izraelici.

Bóg wzywa mnie po imieniu.

Mnie także Pan zna po imieniu i powołał do pełnienia Jego woli. Moje imię Joanna oznacza, że Bóg jest łaskawy. I faktycznie, patrząc na moje, wcale nie łatwe życie, wręcz bardzo trudne doświadczenia z dzieciństwa i młodości, widzę jak wiele było w tym wszystkim Bożej opieki, bożego prowadzenia. Otrzymałam od Pana niezwykłą łaskę trwania przy Nim nieustannie od dziecka. Moja relacja z Nim zmieniała się wraz z moim dorastaniem i tym samym wraz ze wzrostem duchowym.  Zawsze był dla mnie wyjątkowy i ważny, ale też realny. Nasze rozmowy zawsze były naturalne, pełne emocji, takie jak z Przyjacielem. Jednak w tej relacji brakowało spojrzenia na Boga z Jego perspektywy. To On musiał rozumieć mnie, ale ja nie potrafiłam zrozumieć Jego. Miałam w Nim oparcie, ale nie rozumiałam, kłóciłam się z Nim i ciągle czegoś chciałam. Była to relacja jak między Ojcem, a nastoletnim dzieckiem.

Przeczytaj również: co-laczy-sw-jozefa-z-nazaretu-z-adamem-abrahamem-mojzeszem

Przyszedł czas, kiedy sama stałam się rodzicem, zostałam mamą dwóch wspaniałych chłopców. I to dzięki nim moja relacja z Bogiem weszła można powiedzieć na kolejny poziom. Pewnego dnia, kiedy mój pierworodny kolejny raz usiłował wspiąć się na pianino dotarło do mnie, że ja w relacji z Bogiem często postępuję tak samo, jak moi synowie. Tupię nóżką i się wkurzam, ,że czegoś mi nie pozwala lub nie daje, a On przecież wie lepiej, co jest dla mnie dobre w tym momencie. On przecież chce mojego dobra, a ja uparcie się z Nim kłócę, bo uważam, że to ja wiem lepiej, co jest dla mnie dobre.

Przed Bogiem, sami jesteśmy jak te uparte dwulatki, co wszystko chcą robić po swojemu!

My, jak te dzieci, często chcemy robić wszystko sami, po swojemu, a jak nie wychodzi, to się wściekamy na siebie, na rodziców, na Boga, a On tak jak ja, mama, czeka aż przyjdziemy poprosić o pomoc.

Przeczytaj również: bozy-plan-czyli-o-totalnym-zaufaniu

Zaczęłam więc patrzeć na naszą codzienność i przekładać te wszystkie sytuacje i rozmowy na moje zachowanie względem Pana. Patrząc na dzieci widzę siebie, i myślę, jaki Bóg musi mieć ze mnie ubaw, ile On ma do mnie cierpliwości. Ale takie patrzenie uczy też innego podejścia do dzieci. Kiedy pomyślę, sobie, że mój Bóg ma do mnie w trudniejszych sprawach więcej cierpliwości i łagodności niż ja czasami do nich, to staram się opanować swoje trudne emocje i postąpić wobec nich tak, jak Bóg by to zrobił względem mnie. Nie jest to łatwe, ale warto podjąć ten trud.

Cierpliwość to jedno z Imion Boga

Ileż trzeba mieć cierpliwości do dzieci, wie tylko ten, kto z nimi przebywa. Każdą najprostszą czynność trzeba ich uczyć od małego, pozwalać na samodzielność, by nabrały wprawy. Pozwalamy dziecku ubrać się samodzielnie, przez co zamiast 5 minut zajmuję to 20 lub więcej. I tak z każdą czynnością. Trzeba być opanowanym, kiedy dzieci nie umieją jeszcze poradzić sobie ze swoimi emocjami, bo to my ich musimy tego nauczyć. Do tego dochodzą różne choroby, specjalne diety, czy też skóra wymagająca specjalnej pielęgnacji jak przy AZS. A do tego ile razy musimy powtarzać i przypominać o podstawowych kwestiach, bo nasze skarby o tym ciągle zapominają.

Przeczytaj również:  13-krokow-aby-milosierdzie-uczynic-swoim-stylem-zycia

I teraz drogi rodzicu zatrzymaj się i spójrz na siebie. Ty i ja zachowujemy się tak samo wobec naszego Ojca w Niebie. Ile razy On nam przypominać musi o modlitwie, o spowiedzi? O tym, że takie czy inne zachowanie prowadzi do zła. Tak ja my przypominamy dzieciom, co teraz powinny zrobić, jak się zachować, Bóg poprzez nasze sumienie przypomina, że czas najwyższy posprzątać swoje serce. Czasem nawet woła, że czas najwyższy do spowiedzi. A my, jak te dzieci mówimy:  może jeszcze nie teraz, jeszcze nie dziś? Może jutro się wykąpię? Dzisiaj prześpię się jeszcze w brudnej pościeli na rozsypanych klockach.

Boże Miłosierdzie to po prostu miłość rodzicielska

Będąc mamą przede wszystkim ćwiczę się w miłosierdziu, w nieustannym wybaczaniu, dawaniu szansy. Każdego dnia słyszę:  Mamusiu przepraszam, nie chciałem, to tak przypadkiem. Obiecuję, że już więcej tego nie zrobię. I po kilku minutach, czasem po godzinie znowu to samo. I za każdym razem, wybaczam, przytulam, tłumaczę, mówię, że i tak bardzo kocham. Zauważam starania dziecka, ale zdaję sobie sprawę, że za chwilę znowu zapomni, on się dopiero uczy.  Choćby nie wiem jak narozrabiali, nie potrafię się długo gniewać, a ich maślane oczy i przytulenie sprawiają, że zapominam o wszystkim. Tak samo Pan, kiedy narozrabiam i przyjdę wyznać winy i Go przeprosić, przytula mnie i zapomina, co ja właściwie takiego zrobiłam. Cieszy się, że Jego dziecko zrozumiało błąd i może mu pokazać jak bardzo je miłuje.

Przeczytaj również: kochaj-jak-jezus-czyli-o-przebaczeniu

Naprawdę dopiero teraz rozumiem Miłosiernego Ojca z przypowieści. On kocha obu synów, całym sobą, tak samo mocno, ale inaczej. Docenia postawę starszego, ale jego serce odczuwa pustkę, której nikt poza tym młodszym synem marnotrawnym nie wypełni. Moje matczyne serce kocha obu synów tak samo mocno, i każdego inaczej. Gdyby jeden z nich kiedyś pobłądził w życiu, krwawiłoby mocno, ale żaden piękny czyn drugiego nie uleczyłby tej rany. Matka, która kocha, która przez 9 miesięcy nosiła dziecię pod swoim sercem, wstawała w nocy, aby nakarmić, przytulić, podać lekarstwo, nie przestaje kochać i martwić się o swoje dziecko, nawet kiedy jest dorosłe i ma własną rodzinę. I właśnie taki, nawet doskonalszy jest Bóg.

Księga Wyjścia to poradnik dla rodziców


Dzięki rodzicielstwu moja duchowość wzrasta. Bóg ze Starego Testamentu stał się dla mnie Bogiem bliskim i zrozumiałym. Nawet Księga Wyjścia nabrała dla mnie nowego znaczenia. Inaczej się ją czyta samemu wychowując dzieci. Nagle pewne zachowania stają się dla nas oczywistością. Dzieciom trzeba pokazać krok po kroku jak zachować się przy stole, jak w łazience. Nie tłumaczymy działania piekarnika, po prostu mówimy, że tego dzieciom nie wolno ruszać. To my decydujemy, kiedy jest czas na spacer, kiedy pora na obiad, a kiedy na sen i odpoczynek. Tak samo było z Izraelitami prowadzonymi przez Boga. Bóg w swoim obłoku dawał znak, czy czas na wędrówkę, czy na odpoczynek oraz ostrzegał przed zagrożeniami.

Przeczytaj również: twoje-slowa-maja-moc-czyli-o-blogoslawienstwie-i-przeklenstwie

Początkowo malutkie dzieci są całkowicie zależne od rodziców, z czasem powolutku zaczynają doświadczać wolności, uczą się z niej korzystać stopniowo. Wychowujemy nasze dzieci do wolności, aby realizowały swoje powołanie. Od tego, czego ich nauczymy zależy jak z tej wolności będą korzystać i czy odnajdą swoją drogę. Bóg w Księdze Wyjścia, właśnie tak wychowuje Izraelitów. Prowadzi ich do wolności, do godności. Uczy ich od wszystkiego od podstaw. Dzieli się z nimi Swoją mądrością, aby z czasem, samodzielnie wybierali wolność w miłości.

Dekalog to stawianie granic

Starotestamentalny Bóg wydaje się być surowy. Daje przykazania, karze lub nagradza za ich przestrzeganie. Jednak to wszystko jest wyrazem troski Ojca o swoje dzieci. To właściwe dla danego etapu metody wychowawcze uwzględniające naturę i temperament dzieci. Stawianie granic wychowuje i daje bezpieczeństwo. Te wszystkie nakazy i zakazy, są dla dobra dzieci. Przykazania są jak rodzicielskie zakazy, nie dotykaj ognia, nie wbiegaj na jezdnie. Bóg dba o Swój lud, tak jak ja dbam o swoich synów. Kiedy mówię, że coś jest gorące i nie wolno dotykać, mówię to dla ich dobra. Dlatego też nie daję deseru przed obiadem i przypominam o myciu zębów.

Przeczytaj również: boza-logika-czyli-o-cierpieniu-i-uzdrowieniu

Nie da się wychowywać dzieci, bez stawiania granic, bez obowiązków domowych i bez konsekwencji. To wszystko jest potrzebne, aby nauczyć je jak mądrze żyć, jak wykorzystać swoją wolność, jak być dobrym człowiekiem. Bóg jest konsekwentny i konkretny. Wyraźnie mówi, co jest dobre, a co złe, i jakie skutki pociągają za sobą nasze wybory. On nie zmusza, daje wybór, ale pozwala doświadczyć konsekwencji naszych decyzji. Tak samo, my rodzice dajemy dzieciom wybór, adekwatny do ich wieku i pozwalamy, aby ponosiły tego konsekwencje, nawet jeśli boli nas serce, widząc smutek i płacz dziecka. Jednak nie zostawiamy go w smutku samego, tylko jesteśmy obok, przytulamy, tłumaczymy i pomagamy znaleźć rozwiązanie dla tej sytuacji. Tak samo Bóg trwa przy nas i pomaga wrócić na właściwą drogę. Bóg tak, jak rodzice chwyta się każdej opcji żeby doprowadzić nas tam, gdzie powinniśmy być. Czasem wiąże się to z pozwoleniem na zło lub cierpienie, jeśli dziecko nie potrafi w inny sposób tego zrozumieć.

Czasem trzeba pozwolić dziecku wyjść bez czapki czy rękawiczek z domu w zimie, by się samo przekonało, że jednak jest zimno.

Sprawiedliwy Jahwe to kochający Ojciec

Przykazania Boże nie tylko chronią nas przed naszymi błędami, ale także uczą współżycia z innymi ludźmi. To tak jak w rodzeństwie są sytuacje, które budują więź między nim lub ją niszczą. Bóg jak dobry rodzic daje zasady, wskazówki, jak powinniśmy postępować względem siebie nawzajem, by ta więź się rozwijała. Jest mu przykro, tak jak mi, gdy widzę, kłócące się dzieci o zabawkę. Przecież obu synów kocham, chcę by oni na sobie mogli polegać, a ci się właśnie okładają. Dla nich to ważna sprawa, więc nie mogę bagatelizować sporu, ale muszę im pomóc, tak by było sprawiedliwie, nie równo, nie tak samo, ale sprawiedliwie. My dorośli, też często zabiegamy o sprawy, które z bożego punktu widzenia są błahostkami. Kiedy tak się szamoczemy ze sobą, Bóg, jak kochający Tata, wkracza w tą sytuację ze swoją mądrością i sprawiedliwą miłością. 

Opatrzność Boża to troska rodzica

To, że czasem nie widzimy i nie czujemy Ojca obok nas nie oznacza, że Go nie obchodzimy. Być może właśnie szykuje nam wspaniałą ucztę, tak jak mama, w kuchni, krząta się by dać swoim dzieciom jedzenie. Chociaż teraz bawią się i nie myślą o posiłku, to za godzinę będą głodne, więc zawczasu trzeba już im go przygotować. Podobnie Jahwe karmił swoje dzieci manną i przepiórkami na pustyni, a dzisiaj karmi nas Swoim Ciałem i Krwią. Zawsze czeka dla nas zastawiony Stół Wieczerzy Pańskiej, wystarczy przyjść i ucztować z Tatą.

Przeczytaj również: chrzescijanska-pewnosc-czyli-o-uczuciach-watpliwosciach-i-slowie-bozym

Kochający rodzice robią wszystko z troski i miłości o swoje dzieci. Tak samo Bóg, czuwa nad nami i nieustannie o nas myśli. Podejrzewam, że tak jak ja uwielbia podglądać  swoje dzieci kiedy śpią lub się zgodnie bawią. Śmieje się z naszych tekstów i pomysłów. Ale także pęka z dumy, kiedy odkrywamy kolejną prawdę, kiedy robimy postępy.

Bóg kocha jak ja, tylko doskonale.

Można dużo czytać na temat miłości rodziców, wychowania, ale dopiero kiedy samemu się tego doświadczy wszystko staję się jakieś bardziej zrozumiałe. Szczególnie nam kobietom jest łatwiej, bo to my przez 9 miesięcy nosimy to dziecię pod sercem, to my sprowadzamy je na świat. Ale i ojcowie, tuląc w ramionach takie bezbronne zdane tylko na nich maleństwo doświadczają tego cudu. Dopiero wówczas rozumiemy, co to znaczy zrobić dla dziecka wszystko, aby je uchronić przed złem i cierpieniem.

Przeczytaj również: walentynka-od-boga-czyli-o-fundamencie-milosci

W Bożej miłości zaczęłam odnajdować siebie. Uczę się patrzeć na swoje życie z dystansem. Kocham Pana jeszcze mocniej. Wiem, że On mnie rozumie, jest przy mnie i wie lepiej niż ja, co jest dobre dla mojego życia. W trudnych momentach trwa przy mnie, kiedy trzeba niesie na rękach, leczy, przytula, czuwa. I wiem, że On jest większy od każdego cierpienia, i z każdego zła może wyciągnąć jeszcze większe dobro. Patrząc na to, jak ja kocham moje dzieci, i ile jestem w stanie dla nich zrobić, mam jeszcze większą pewność, pokój i radość z tego, że mój Bóg kocha mnie jeszcze bardziej, niż ja moje dzieci. Jestem dla Niego tak samo ważna jak one dla mnie. Będąc mamą po prostu wiem, co to znaczy kochać tak samo mocno, tylko inaczej. Właśnie tak Bóg nas kocha i tak ja kocham moje dzieci. Tylko Jego miłość jest doskonała, to miłość agape:

  • Miłość bezwarunkowa
  • Miłość, która nieustannie wybacza
  • Miłość tak samo mocna do każdego
  • Miłość cierpliwa
  • Miłość gotowa do poświęceń
  • Miłość która się mnoży, gdy się ją dzieli
  • Miłość, która nieustannie pomaga
  • Miłość, która cieszy się z małych rzeczy
  • Miłość, która śmieje się i płacze jednocześnie
  • Miłość, która sama się zrani niż pozwoli skaleczyć drugie serce.
  • Miłość, która prowadzi przez krzyż do Nieba

Droga Mamo, Drogi Tato, zachęcam Cię, abyś przeczytał sobie Księgę Wyjścia jak poradnik. Zobacz jak Bóg wychowuje swój lud. Odkryj tam siebie. Spójrz na swoją relację z Bogiem jak na relację z Ojcem. Zamień się miejscami ze swoimi dziećmi. Zmień perspektywę. I podziel się później swoimi odkryciami w komentarzach. Może nawet napiszesz traktat o wychowaniu na podstawie Księgi Wyjścia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *